Nowelizacja ustawy o ratownictwie medycznym. Mogą ucierpieć przede wszystkim pacjenci...

W środowisku medycznym coraz głośniej słychać obawy dotyczące zmian proponowanych przez Ministerstwo Zdrowia, które mają zostać wprowadzone w ustawie o państwowym ratownictwie medycznym. Do grona krytyków, oprócz firm odpowiadających za transport medyczny, dołączyli ratownicy, których miejsca pracy po wprowadzeniu zmian stoją pod dużym znakiem zapytania. Jak się okazuje, nowelizacja ustawy może również bardzo negatywnie odbić się na największej grupie zainteresowanych – pacjentach.

Przypomnijmy, że w październiku 2016 r. do konsultacji trafił projekt nowelizacji ustawy o państwowym ratownictwie medycznym, który zakładał m.in. wykonywanie umów na ratownictwo wyłącznie przez samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej, jednostki budżetowe oraz spółki kapitałowe z większościowym udziałem Skarbu Państwa, wprowadzenie etatów dla osób pracujących w ratownictwie medycznym, rezygnację z obecności lekarza w karetce, rezygnację ze specjalistycznych zespołów ratownictwa medycznego na rzecz zespołów podstawowych (w co najmniej 3 - osobowym składzie). Planowane zmiany miałyby wejść stopniowo od 1 stycznia 2018 roku.

Już teraz jednak budzą one wiele emocji i głosów sprzeciwu, które trudno bagatelizować. Przeciwnicy zmian zwracają przede wszystkim uwagę na konsekwencje, które mogą być przykre nie tylko dla ratowników medycznych i branży transportu medycznego, ale przede wszystkim dla pacjentów. Jak tłumaczy Radowit Sadowski, właściciel polsko – norweskiej firmy Nord Ambulanse, specjalizującej sie w transporcie medycznym chorych, planowane zmiany doprowadzą do znacznego pogorszenia jakości usług transportów sanitarnych i medycznych a brak konkurencji podmiotów świadczących takie usługi może zmonopolizować sam rynek, który przestanie się rozwijać.

„Upaństwowienie transportów medycznych i sanitarnych z pewnością doprowadzi do paraliżu transportowego - co może mieć wielkie znaczenie dla zdrowia i życia pacjentów. Nie wyobrażam sobie, aby transporty międzyszpitalne, czy odwozy do domów wykonywały karetki systemu. One przecież są do nagłych przypadków - zachorowań i wypadków. Nie taką rolę mają pełnić.“ – tłumaczy Sadowski.

Do samej sprawy odniosła się także Naczelna Rada Lekarska, która ostrzegła przed likwidacją specjalistycznych zespołów ratownictwa medycznego, podkreślając że może to doprowadzić do wystąpienia realnego zagrożenia dla pacjentów w ciężkim stanie. Najlepszym przykładem są seniorzy i osoby niepełnosprawne, które w takich sytuacjach znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka. Warto również zwrócić uwagę na liczby. Firmy prywatne, takie jak Nord Ambulanse, posiadające umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia na usługi ratownictwa medycznego stanowią ok. 32% wszystkich podmiotów, co może oznaczać że co trzecia wezwana karetka, może po zmianach nie wyjechać do pacjenta.

„Świadczymy miesięcznie ok. 800 transportów pacjentów. Zachowujemy przy tym wszelką staranność, aby każdy z pacjentów był zadowolony. Nie stać nas na niesolidne wykonywanie usługi. Staramy się każdego przetransportować w jak najszybszym czasie, aby nie musiał spędzać godzin - czekając na korytarzu szpitala na transport. Dodatkowo, szpitale podpisując z nami umowy na świadczenie usługi transportu sanitarnego i medycznego zastrzegają czasy realizacji zadań. W przypadku nie zrealizowania zlecenia zgodnie z umową - mają prawo nakładać na nas surowe kary finansowe.“ – dodaje właściciel Nord Ambulanse.

Wysoką jakość, jaką wprowadziły na rynek prywatne karetki zauważyli również eksperci Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej, którzy pozytywnie wypowiedzieli się na temat zmian jakie zaszły w ciągu ostatnich lat w branży, a do których przyczyniły się m.in. prywatne podmioty przez inwestowanie w wyszkolenie personelu, innowacyjny sprzęt czy podnoszenie jakości prowadzonych świadczeń.

Pytanie więc, czy państwowa służba zdrowia do finalnego terminu wdrożenia wszystkich zmian, będzie w stanie skutecznie zastąpić firmy prywatne w transporcie chorych i świadczeniu usług na podobnym co obecnie poziomie, zgodnie z naczelną zasadą etyki lekarskiej „Primum non nocere“ ( z łac. „Po pierwsze, nie szkodzić“). Odpowiedź wydaje się niejasna.

Źródło: nordambulanse.pl

Podziel się

Komentarze (0)

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Zostanie użyty wyłącznie w celu weryfikacji.