Krótka historia kanału Wawerskiego

<img align="left" alt="" class="image" src="/stmupload/img/art/4.jpg" />Na planie Miłosny, z roku 1887, widać wyraźnie wiele cieków wodnych, wijących się i przeplatających z drogami. Giną one najczęściej w mniejszych lub większych zbiornikach, rozrzuconych dość licznie po całym terenie. Wśród owych cieków wyróżnia się jeden, najdłuższy, ale z licznymi odgałęzieniami, przecinający Miłosnę prawie na pół, po linii równoleżnikowej. Gubi się nieco na terenie folwarku, by dalej na zachód wypłynąć z dwu, obok siebie położonych zbiorników; prawdopodobne dworskich stawów rybnych. Następnie skręca już na południowy zachód, podążając w kierunku Kaczego Dołu, czyli obecnego Międzylesia. A jeśli się dobrze przyjrzeć, to okazuje się, że wszystkie pozostałe cieki są jego odnogami. Największy ich splot znajduje się w części zachodniej, na wysokości istniejącego do dziś budynku karczmy, znanego współcześnie jako "Szafa gra". Jeden z nich kończy się zbiornikiem, który możemy jeszcze teraz oglądać; jest to bowiem zarybiony, dobrze nam znany staw przy Trakcie Brzeskim.

Opisana sytuacja trwała jeszcze długo, ale coraz bardziej narastała potrzeba regulacji stosunków wodnych na terenie Miłosny i okolic. I tak w latach trzydziestych dwudziestego wieku powstała Wawerska Spółka Wodna, która między innymi tym się właśnie zajęła. W pewnym okresie jej prezesem był mieszkaniec Starej Miłosny, p. Wiktor Berkan. Na pierwszy ogień poszedł ów długi ciek, który według słów p. Zofii Berkanowej był “zwykłym rowem”, zaś po regulacji stał się kanałem Wawerskim. Wzdłuż niego utworzono sieć stawów rybnych, które żywiły wielu mieszkańców. Pozostałość po jednym z nich jeszcze teraz widoczna jest na wysokości domu pp. Berkanów. Kanałek w tym miejscu wyraźnie się poszerza, tworząc łagodne zakole. Ale obecny kanałek, to smutne wspomnienie po czasach świetności. Powoli staje się miejskim śmietnikiem, w jego koronie kto chce i co chce buduje, zaś liczne “lewe” ścieki zanieczyszczają jego kryształowo czystą niegdyś wodę. Życie powoli w nim zamiera, a jeszcze niedawno tak bujnie kwitło. Był kiedyś, w ramach planu zagospodarowania, projekt przeprowadzenia wzdłuż kanałku ciągu spacerowego, a zatem włączenia go w życie osiedla. Z jednej strony dawało to możliwość relaksu jego mieszkańcom, z drugiej zaś gwarantowało opiekę nad ekosystemem naszej jedynej wodnej atrakcji.

autor: Barbara Buczek-Płachtowa (czasopismo EKO U-Nas)

Podziel się

Komentarze (1)

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Zostanie użyty wyłącznie w celu weryfikacji.